14 czerwca 2013

- 6 - Bad Love


     Szli w głąb ciemnego tunelu trzymając się za dłonie. Veronic panicznie się bała, ale świadomość, że Justin jest obok dodawała jej poczucia bezpieczeństwa. Wiedziała, że przy nim może być spokojna i nie stanie jej się krzywda dlatego pewnym krokiem kroczyła w głąb tunelu.
     Podskoczyła gdy usłyszała piski i chciała już zawrócić gdy poczuła uścisk i pociągnięcie. Piski się powtarzały a ona co raz to bardziej bała się i chciała zawrócić na co Justin jej nie pozwolił.
     -Nie bój się - szepnął do jej ucha - Przecież tu jestem - ścisnął mocniej jej dłoń i powolnym krokiem szli przed siebie w ciemność.
     W pewnym momencie szli już sami. Nie było słychać nikogo przed nimi jak i za nimi. Byli całkowicie sami w ciemnym tunelu, który oświetlany był tylko bardzo słabym światłem, które znajdowało się spory kawałek przed nimi. Ledwo było widać cokolwiek.
     Poczuła jak jest popychana w prawą stronę a już po chwili była oparta plecami jak się mogła domyśleć o ścianę. Czuła na swoim policzku przyśpieszony oddech Justina. Jej serce zaczęło bić szybciej gdy poczuła jego dłonie na swoich biodrach.
     -Veronic - szepnął do jej ucha a jego ciepły oddech owiał jej szyję i policzek - Dłużej nie wytrzymam - ciągle szeptał. Jedną dłoń podniósł i przyłożył do jej lewego policzka a nosem trącił jej nosek.
     -Justin - powiedziała prawie, że niesłyszalnym szeptem, ale on ją słyszał - Ktoś...
     -Nikogo tu nie ma Veronic - powiedział - Jesteśmy tu całkiem sami. Tylko Ty... - pocałował jej policzek - ...i tylko Ja - westchnęła i wiedziała, że nie będzie potrafiła mu się oprzeć. Nie teraz - A nawet jeśli ktoś tu wejdzie to nie zauważy nas... - szeptał - Jesteśmy tak schowani, że nikt nas nie zobaczy Veronic - powiedział i trącił kciukiem jej usta na co ona rozchyliła je - Nie bój się Veronic - najpierw delikatnie musnął jej usta jakby chciał jej pokazać, że to nic strasznego, że nie zrobi jej tym krzywdy. Po chwili musnął drugi raz, i trzeci a gdy zauważył, że nie ucieka, że pozwala mu na to naparł swoimi na jej bardziej pewnie. Jęknął przeciągle gdy rozchyliła wargi dając mu dalszy dostęp. Wsunął swój język i trącił nim jej chcą go pobudzić do wspólnej zabawy. Badał delikatnie całe wnętrze jej ust, podniebienie, poliki, głaskał swoim językiem jej język.
     Veronic czuła się tak jak jeszcze nigdy się nie czuła. Było jej cholernie gorąco, serce waliło jakby przebiegła maraton a dłonie miała całe spocone. Wytarła je automatycznie w spodnie lecz nie wiedziała co ma począć z nimi dalej.
     Przed oczami stanęła jej scena z jakiegoś filmu romantycznego gdy dwoje ludzi się całowało i dziewczyna wplatała wtedy dłonie we włosy ukochanego. Postanowiła to wypróbować i po chwili jej dłonie wplątały się we włosy Justina. Chłopak mruknął jej w usta więc wzięła to za znak, że mu się podoba, dlatego zaczęła je mierzwić i delikatnie pociągać za końce.
     Poczuła jak Justin dłońmi delikatnie zjeżdża po jej talii przez biodra i zatrzymały się na jej udach. Złapał ją za nie i delikatnie podniósł a ona automatycznie oplotła go nogami w biodrach. Oparł ja jeszcze bardziej o ścianę i zbliżył się opierając się o nią delikatnie. Gdy Veronic poczuła coś dziwnego na swoim podbrzuszu na początku nie zareagowała, ale gdy to ‘coś’ się trochu powiększyło oderwała się od Justina i wciągnęła ze świstem powietrze.
     -To nic takiego skarbie - powiedział Justin domyślając się co spowodowało taką reakcję u dziewczyny.
     -Justin, ale to jest niena... - przyłożył palec do jej ust tym samym uciszając ją.
     -To jest całkowicie naturalne Veronic - powiedział delikatnie ocierając się o nią na co dziewczyna zamknęła oczy czego Justin zobaczyć nie mógł - Naturalne jest to, że doprowadzasz mnie do takiego stanu kochanie - szepnął ciszej - Pragnę Cię Veronic w każdy z możliwych sposobów - mówił ocierając się o nią na co ust dziewczyny wydobył się cichutki jęk.
     -Ju-Justin - powiedziała cichutko.
     -Wiem - powiedział i pocałował ją w czoło - Wiem i poczekam ile będzie trzeba - Postawił ją delikatnie na ziemi i musiał ją przytrzymać. Veronic miała nogi jak z waty i wiedziała, że jeśli Justin by jej nie przytrzymał upadłaby. Nogi miała naprawdę jak z gumy. Justin nie trzymał ją już za dłoń lecz oplutł ją swoim ramieniem w talii. Szli przez chwilę w ciszy gdy nagle przed nimi wyskoczyła postać przerażającego klauna. Veronic pisnęła przeraźliwie i schowała twarz w boku Justina mocno trzymając się jego koszulki. Nigdy więcej nie wejdzie do domu strachów. Nawet z Justinem.
     Nigdy.
     -To nie jest śmieszne -syknęła gdy poczuła jak ciało Justina drga pod wpływem chichotu
     -Ależ oczywiście, że jest - powiedział poważnie.
     -Nienawidzę Cię.
     -To nie jest prawda - odpowiedział jej.
     -Ależ oczywiście, że jest - użyła jego wcześniejszych słów po czym wyrwała mu się z uścisku i pobiegła przed siebie widząc, że zbliżają się do wyjścia. Usłyszała za sobą jego głośny śmiech i to jak zaczął biec.

     -Naprawdę chcesz kolejną watą Veronic? - zapytał z niedowierzaniem - Przecież zjadłaś już cztery - dokończył, ale posłusznie stanął w długiej kolejce po watę cukrową, której zażyczyła sobie jego siostra. Siostra. Dla niego od dziś...nie od dziś od dawna już nie jest jego siostrą.
     -Wiesz, że jak nie wygrasz czegoś dziś dla mnie to stąd nie wyjdziemy Justin? - przewrócił oczami i puścił jej oczko, na co ona spuściła głowę i pozwoliła swoimi blond włosami zakryć swoje zarumienione policzki. Jeszcze jakąś godzinę temu całowali się w domu strachu, a teraz wstydzi się tego jak puszcza jej oczko.
     Paradoks.
     -A co byś chciała abym wygrał dla Ciebie? - podniósł wzrok i rozejrzała się wokół jakby szukając tego, lecz gdy tego nie znalazła wzruszyła tylko ramionami.
     -Cokolwiek - powiedziała i przesunęła się do przodu gdy kolejka się trochu ruszyła - Ale chyba chciałabym jakiegoś pluszaka do którego mogłabym się przytulić gdy będzie mi smutno i źle.
     -Możesz przytulać się do mnie - zaoponował szybko.
     -Ale nie będzie Cię tu od października Justin - powiedziała - Przecież wyjeżdżasz na studia - dokończyła gdy zauważyła zmarszczone brwi Justina.
     -Cholera - zaklął pod nosem. Zapomniał o tym, że już w tym roku zaczyna studia prawnicze. Ujął je dłoń w swoją splatając ze sobą palce - Nie chcę jechać.
     -Ja też nie chcę abyś jechał, ale musisz Justin - powiedziała smutno.
     -Nie rozmawiajmy teraz o tym. Puścił jej dłoń i objął ją w talii składając pocałunek na czubku jej głowy - Przed nami jeszcze trzy miesiące - powiedział - Może uda mi się ubłagać rodziców abym mógł pójść na studia tu w LA niż jechać do Nowego Jorku.
     -Nie! - krzyknęła - Zawsze marzyłeś by studiować na New York University - powiedziała i znów przesunęli się o parę kroków do przodu.
     -Czy Ty naprawdę uważasz, że będę wstanie wytrzymać z dala od Ciebie tak długo i widywać Cię tylko kilka razy na rok? - zapytał - Jeśli naprawdę tak myślisz to muszę Cię zmylić - powiedział - Nie wytrzymam tak długo bez Ciebie Veronic - pokiwała głową, ale wiedziała, że nie pozwoli Justinowi zrezygnować z tych studiów, nie z tej uczelni. Nie pozwoli mu zrezygnować ze swoich marzeń na pewno nie.
     Poczuła jak Justina puszcza ją więc spojrzała na niego i zauważyła, ze z tylnej kieszeni spodni wyciągnął portfel i stanął przed siwym mężczyzną, który na jego widok uśmiechnął.
     -To samo co ostatnio?- zapytał.
     -Tym razem poproszę dwie duże - odpowiedział i wyciągnął banknot na ladzie. Mężczyzna zabrał pieniądze by za chwile wydać resztę i zaczął nawijać na patyk watę. Gdy nawinął jedną podał ją Justinowi a on podał go Veronic z uśmiechem.
     -Dziękuję - powiedziała - Ale za następną ja płacę - pokazała mu język na co Justin przewrócił oczami i zabrał od mężczyzny swoją watę po czym ruszyli w głąb miasteczka.

     -Nie wierzę, że to zrobiłeś Justin! - krzyknęła głośno się śmiejąc. W rękach trzymała wielgachnego miśka, którego zdobył dla niej Justin. Spojrzała na niego i zaśmiała się jeszcze głośniej. Był cały mokry. Calusieńki. Nadal nie wierzyła, że odważył się to zrobić. Pozwolił się wrzucić do lodowatej wody a do tego wytrzymał pod nią całe trzy minuty czym pobił dotychczasowy rekord i zdobył dla niej miśka, który spodobał jej się od razu gdy go tylko zobaczyła. Teraz gdy zawsze spojrzy na ogromną pandę będzie kojarzyła to z Justinem. A o to jej właśnie chodziło. Chciała mieć przy sobie coś co będzie jej przypominało o Justinie gdy ten wyjdzie na studia no Nowego Jorku. Bo pojedzie i ona już się o to postara.
     -Więc może jakaś nagroda za to by mi się należała? - zapytał podnosząc lewą brew do góry.
     -A co byś chciał? - zapytała i spojrzała na niego - Wiem! - krzyknęła i pobiegła do stoiska, które stało zaraz za nimi. Zdezorientowany Justin odwrócił się i czekał aż Veronic do niego wróci. Długo nie czekał bo już po nie całej minucie była z powrotem i podała mu to co kupiła. Ledwo powstrzymywał wybuchnięcie śmiechem.
     -Serio Veronic? Lizak? - zapytał i sceptycznie patrzył na czerwonego lizaka w kształcie korony, który kupiła mu dziewczyna. Veronic nie mogąc dłużej dusić w sobie śmiechu wybuchnęła nim głośno. Justin zmrużył oczy, ale i po chwili sam się roześmiał. Właśnie taką Veronic chciałby oglądać codziennie. Beztroską, uśmiechniętą, nie myśląca o tym co zrobił jej ten bydlak Harry. Na samą myśl o nim zacisnął pięści, ale po chwili je poluzował słysząc uroczy śmiech siostry. Cholera! Zaklął w myślach gdy zorientował się, że znów nazwał ją swoją siostrą. Wiedział, że takie myślenie jest prawidłowe, ale on już nie patrzy na nią przez pryzmat siostry. Dla niego już nią nie jest, nie może być. Nie gdy robią takie rzeczy.
     -Justin? - usłyszał głos Veronic i lekkie szturchnięcie - Moglibyśmy pójść na lody do naszej lodziarni? - zapytała i patrzyła na niego w oczekiwaniu.
     -Jasne - odpowiedział automatycznie - Ale najpierw zajedziemy do domu abym sie przebrał - powiedział- Nie pokaże się tak ludziom.
     -Jak dla mnie wyglądasz... - miała zamiar powiedzieć ‘seksownie’ , ale powstrzymała się. Zagryzła wargę i wpatrywała się w Justina. Zmierzyła go od góry do dołu i gdy jej wzrok mijał okolice jego krocza na jej twarzy wykwitł potężny rumieniec gdy przypomniała sobie jak pewna część jego ciała uwierała ją dziś w podbrzusze w domu strachu. Przygryzła mocniej wargę chowając ją wewnątrz ust.
     -Nie rób tak Veronic - usłyszała i spojrzała ze zdziwieniem na niego - Nie rób tak z ustami, bo inaczej rzucę się na Ciebie tu i teraz i w nosie będę miał, że jest tu pełno ludzi - powiedział a na twarzy Veronic pojawił się jeszcze większy rumieniec o ile to możliwe.
     -Chodźmy - powiedziała nie wiedząc co innego mogłaby powiedzieć w tej chwili i nie czekając na Justina ruszyła w stronę wyjścia z Wesołego Miasteczka.

     Wysiadła z auta i ruszyła prosto do drzwi domu by móc szybko iść zanieść pluszaka do swojego pokoju. Usłyszała zamykane drzwi samochodu i kroki Justina za sobą. Otworzyła drzwi od domu i weszła do środka.
     -Już jesteście? - usłyszała głos mamy a potem zobaczyła jej głowę, która wychylała się z kuchni - Na litość boska Justin coś ty robił?! - krzyknęła kobieta widząc całego mokrego syna.
     -Wygrałem miśka dla Veronic - wyszczerzył się pokazując matce całe swoje uzębienie i wskazał na ogromnego pluszaka, którego trzymała Veronic - Warto było się zmoczyć dla tego uśmiechu - spojrzał na dziewczynę, która zarumieniła się i burknęła pod nosem, że idzie go zanieść do pokoju, i ruszyła schodami w górę.
     -A Ty idź się przebierz - usłyszała jeszcze głos matki zanim zamknęła za sobą drzwi pokoju i oparła się o nie plecami. Odkąd wyszli z Wesołego Miasteczka nie mogła z głowy wyrzucić tego co stało się w domu strachu. Wciąż czuła na swoich ustach miękkie wargi Justina, wciąż czuła to szybkie bicie, serca, wciąż czuła...przymknęła oczy i poczuła jak robi jej się gorąco na samą myśl o tym co czuła dziś na swoim podbrzuszu.
     Podeszła szybko do rogu pokoju i postawiła w nim pluszaka po czym podeszła do szafy i wyjęła z niej krótkie materiałowe szorty w kolorze beżu i białą bokserkę po czym zdjęła ciuchy, które miała na sobie i zaczęła ubierać te, które wyjęła z szafy. Zapięła guzik od szortów gdy usłyszała otwierane drzwi. Była pewna, że to mama chcąca zapytać jak im minął czas w Wesołym Miasteczku, ale gdy poczuła ręce na biodrach i delikatne pocałunki na szyi zadrżała.
     To z pewnością nie była mama.
     -Justin... - mruknęła gdy Justin pocałował ją za uchem - Drzwi.
     -Zamknąłem - mruknął i wrócił do całowania jej szyi, lecz po chwili i to mu się znudziło więc odwrócił ja przodem do siebie i wpił się w jej usta z gwałtownością. Oddała pocałunek zarzucając mu ręce na kark i bawiąc się jego włosami. Ręce Justina z bioder przesunęły się na brzuch dziewczyny i zaczął opuszkami palców głaskać go. Veronic zadrżała pod tym dotykiem a na ciele pojawiła się gęsia skórka. Musnął ostatni raz jej wargi i odsunął się patrząc na nią - Mógłbym całować się z Tobą bez przerwy - zarumieniła się słysząc to i włożyła na siebie bokserkę. Ominęła Justina i weszła do łazienki zapalając światło i pochodząc do lustra chwyciła szczotkę rozczesując swoje włosy. Sięgnęła do koszyczka stojącego na półeczce obok lustra i wyjęła z niego frotkę do włosów. Spojrzała do lustra i uśmiechnęła się widząc w nim odbicie Justina opierającego się o framugę.
     -Zrobisz mi warkocza - zapytała wyciągając w jego kierunku rękę, w której trzymała frotkę. Justin odepchnął się od framugi drzwi i podchodząc do lustra odebrał frotkę z ręki Veronic. Podzielił jej blond włosy na trzy części i zaczął splatać go w warkocza - Tak dawno tego nie robiłeś - powiedziała i spojrzała w jego odbicie w lustrze - Tęskniłam za tym.
     -Ja też - pocałował jej policzek gdy zawiązał frotkę na końcówkach włosów - Ale nadrobimy to Shawty- powiedział do niej kładąc swoje dłonie na jej ramionach i patrzył w jej lustrzane odbicie a ona w jego - Kocham Cię Veronic - powiedział. Dziewczyna odwróciła się powoli w jego stronę i stając na palcach pocałowała delikatnie jego usta.
     -Ja Ciebie też Justin - odpowiedziała - A teraz jedźmy już na te lody - podskoczyła i klasnęła w dłonie jak pięcioletnie dziecko po czym wyszła z łazienki a potem z pokoju schodząc na dół i tam czekając na Justina. Gdy zszedł powiedzieli mamie, że wychodzą na lody i wrócą za jakieś dwie godziny po czym wyszli z domu zamykając za sobą drzwi domu.

10.06.2013r (sobota)
     Siedzę właśnie na łóżku i dopiero teraz zaczyna dochodzić do mnie to wszystko co się wydarzyło wczoraj jak i dziś. Już wiedzą. Rodzice i Justin. Wiedzą o tym co zrobił mi Harry. Tak jak podejrzewałam Justin wściekł się niemiłosiernie i pobił Harry’ego a rodzice chociaż w sumie to dzięki Justinowi zgodziłam się zgłosić to na policję. Gdyby nie Justin nie odważyłabym się na to nigdy. Czy to dobrze, że przeczytali mój pamiętnik i dowiedzieli się? I tak i nie. Tak bo w końcu nie muszę już tego trzymać w sobie, już nie muszę się GO bać, bo wiem, że już mnie nie skrzywdzi. Justin nie pozwoli mu mnie skrzywdzić. Nie bo mama zaczęła traktować mnie jak jajko. Naprawdę! Dziś przy kolacji ciągle pytała jak się czuję, czy wszytko w porządku. Ale jak mam jej powiedzieć, że już nigdy nie będzie w porządku? Że to co się stało już zawsze będzie ze mną? A do tego jak miałabym jej powiedzieć, że boje się innych chłopców jak i mężczyzn oprócz Justina? Jak miałabym jej wytłumaczyć, że Justin uczy mnie obcowania z mężczyznami od podszewki? Miałabym jej powiedzieć o tym co rodzi a raczej co już narodziło się między mną a Justinem? NIGDY! Nikt nigdy nie może dowiedzieć się o tym co łączy mnie i Justina. W końcu w świetle prawa to jest karalne. Rodzeństwo zdecydowanie NIE POWINNO mieć takich relacji miedzy sobą jakie mamy my z Justinem. To jest zakazane, niemoralne, niedozwolone, ale...ale cholera jasna podoba mi się to! Podoba mi się to jak Justin mnie przytula, podoba mi się to jak mnie dotyka, jak mówi do mnie, jak muska ustami moją szyję, podoba mi się to jak mnie całuje, jak jego język...ugh cholera to naprawdę jest boskie! Justin jest boski! Znów czuję to dziwne mrowienie w podbrzuszu i jest mi tak baaaaardzo gorąco. Wiem, że tak nie powinno być, ale mam to już gdzieś. Kocham Justina. Kocham w TEN inny sposób i mam zamiar siedzieć w tym tak długo jak się tylko da. Nie mam zamiaru rezygnować z tego cudownego uczucia, które mam w sobie. BOŻE! Znów pomyślałam o tym jak penis...jak twardy penis Justina uwierał moje podbrzusze. Na początku wystraszyłam się tego i przed oczami pojawił mi się Harry, ale odgoniłam te obrazy od siebie i skupiłam się wtedy na tym jak całował mnie Justin. Pomogło naprawdę pomogło. Ale gdy pomyśle o tym...ugh była chwila gdy chciałam GO zobaczyć i dotknąć. Ulala moje policzki! Pala żywym ogniem! Veronic Bieber ogarnij się! W tej chwili się ogarnij! Uffff ok...nie NIE JEST OK! Wciąż to...wciąż go czuję. Cholera ja już wariuję! Justinie Bieberze coś Ty ze mną zrobił?
     Dobra koniec na dziś! Chce się wyspać. Fakt jutro jest niedziela i nie trzeba iść do szkoły, ale chciałabym się wyspać. Chociaż ten jeden jedyny raz od trzech miesięcy.
     Dobranoc.

     Skończyła pisać i schowała zeszyt pod poduszkę wraz z długopisem a potem zgasiła lampkę przy łóżku i ułożyła się wygodnie na łóżku przykrywając się kołdrą. Zamknęła oczy by po chwili je raptownie otworzyć gdy usłyszała dźwięk swojego telefonu oznajmujący, ze otrzymała właśnie sms’a. Jęknęła w duchu przysięgając, że jeśli jest to Amber to urwie jej w poniedziałek łeb.
     Odrzuciła kołdrę na bok i wstała podchodząc do biurka i zabierając stamtąd telefon wróciła z nim do łóżka na powrót się kładąc. Przejechała palcem wzkazującym po ekranie by odblokować ekran i wciągnęła szybko powietrze do płuc widząc, że jest to wiadomość od Justina. Dotknęła ikonki ‘odczytaj’ i jej oczom pokazała się wiadomość od Justina.
Nie zasypiaj. Będę za 30 min. Kocham;*
     Jej serce znów przyśpieszyło tępa a dłonie zaczęły się pocić. Zamknęła wiadomość i blokując telefon odłożyła go na szafkę nocna obok łóżka i położyła się na plecach i spojrzała w sufit. No teraz nawet jakby chciała zasnąć to by nie zasnęła. Ten sms ją rozbudził całkowicie. Miała nadzieję, że Justin wie co robi, i że przyjdzie tu po cichu tak aby rodzice go nie usłyszeli. Fakt faktem spali kiedyś razem w jednym pokoju, ale to było wtedy gdy byli mali i gdy ona bała się burzy bądź potworów spod łóżka. Wtedy rodzice pozwalali im spać razem. Tylko, że wtedy nie czuli do siebie tego co czują teraz. Wtedy nie byli w sobie zakochani teraz są.
     Odwróciła głowę i spojrzała na zegarek stojący na szafce, który wskazywał dokładnie 22:09. Więc rodzice są już u siebie w sypialni i przy odrobinie szczęścia nie wyjdą stamtąd do rana. Oby nie wyszli stamtąd do rana. Tata wstaje do pracy o czwartej rano więc...pacnęła się z całej siły w czoło, aż plasnęło. Przecież jutro jest niedziela i tata nie idzie do pracy. Justin obyś wiedział co robisz powiedziała do siebie w myślach i po raz drugi w ciągu ostatnich minut odrzuciła kołdrę i podeszła do balkonu otwierając drzwi i wychodząc na niego. Jej ciało owiał przyjemnie letni wietrzyk. Podeszła to bujanego fotela stojącego pod oknem w lewym rogu i usiadła na nim. Spojrzała w niebo, na którym świeciło miliony jasnych punkcików. Zamknęła oczy i pomyślała sobie życzenie gdy zauważyła spadająca gwiazdę. Miała nadzieję, że one naprawdę spełniają marzenia, i że jej spełni się.
     Usłyszała ciche pukanie do drzwi i szybko wstała z fotela wchodząc do pokoju. Zapomniała, że z przyzwyczajenia zamknęła je na klucz. Przechodząc przez pokój znów spojrzała na zegarek stojący na szafce i ze zdziwieniem stwierdziła, ze wskazywał on już 22:34. Naprawdę aż tyle siedziała na balkonie? Przecież dopiero co na niego wychodziła.
     Ocknęła się z myśli gdy usłyszała ponowne pukanie. Podeszła do drzwi i najciszej jak tylko mogła przekręciła klucz w drzwiach i otworzyła je. Przed nimi stał Justin tylko w samych spodniach dresowych, które jak zawsze trzymały się nisko na biodrach a krok był praktycznie w kolanach. Wpuściła go do pokoju i zamknęła drzwi na klucz. Odwróciła się i od razu napotkała usta Justina, które naparły na jej własne. Zaśmiała mu się w usta i odwzajemniła pocałunek.
     -Teraz mogę iść spać - powiedział zaraz po tym jak oderwali się od siebie.
     -Więc chodźmy - złapała go za dłoń i pociągnęła w stronę łóżka. Weszła pod kołdrę i poklepała miejsce obok siebie. Justin zgasił lampkę i położył się za jej plecami obejmując ją.
     -Dobranoc Shawty.
     -Dobranoc Justin.

♫♥♫
Tadam! I o to mam dla was 6 rozdział XD Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu :-)

9 komentarzy:

  1. Uhh mam ten zaszczyt i dodam pierwsza kometarz:)
    Rozdział jest świetny w końcu dodałaś:)
    Kiedy kolejna notka?:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz nie moge sie doczekac następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww.... ten pocalunek. ! Fantastyczny!
    Dziekuje, ze dodalas!

    X.O.X.O.

    PS. Your forever.

    OdpowiedzUsuń
  4. ulalalalla sie dzieje. To opowiadanie jest takie inne. Nie mam pojecia co chodzi po twojej głowie, ale juz sie nie moge doczekac by sie dowiedziec :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam cichą nadzieje że oni nie są rodzeństwem. Ten pocałunek był po prostu genialny. Dziewczyno masz na prawdę talent i wyobraźnię. Nir mogę się doczekać kolejnego rozdziału :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jprdl kocham!!!!
    Widzę że pomogłam ,ładny szablon masz :)
    Na szablonownicy zawsze robią ładne :D
    czekam na nn z niecierpliwością!!
    @Evelina_F
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest jak zwykle ŚWIETNY!!! Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału ♥♥♥ Proszę dodaj szybko~~~
    A jakbyś mogła wpadłabyś do mnie :
    http://doyoulovemejustin.blogspot.com
    http://dangerous-meen.blogspot.com
    http://friendship-or-love-or-something-more.blogspot.com : i tak wiem że nikt nie wejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest naprawdę cudowne. Warto czekać na takie rozdziały ; ))

    Pozdrawiam ; *
    Olla

    OdpowiedzUsuń
  9. http://postarajsiebieber.blogspot.com/zaprasam do mnie . COś o podobnej tematyce

    OdpowiedzUsuń