13 czerwca 2013

- 5 - Bad Love


     Siedzieli na na twardych krzesłach w wąskiej poczekalni czekając aż ktoś ich przyjmie i spisze zeznania. Czuła straszny ucisk w żołądku i czuła się tak jakby miała zaraz zwrócić śniadanie, które wcześniej zjadła. Po jej lewej stronie siedział Justin, którego palce były splecione z jej a po prawej siedzieli rodzice. Mama była trochę zła o to, że Veronic nie chciała aby to właśnie ona z nią weszła na zeznania tylko Justin, ale co mogła poradzić na to, że tylko by przy nim czuła się pewniej i bezpieczniej?
     Nagle drzwi po prawo otworzyły się i stanął w nich mężczyzna, który na oko miał trzydzieści lat. Rozejrzał się po wąskim korytarzyku by po chwili swój wzrok przenieść na kartkę trzymającą w swojej ręce.
     -Bieber? - zapytał i na powrót rozejrzał się po korytarzyku.
     -To my - usłyszała głos brata i poczuła jak pociąga ją za rękę do góry by wstała. Mężczyzna spojrzał na nich po czym gestem ręki zaprosił do gabinetu. Weszli i usiedli na dwóch krzesłach, które stały przy biurku. Po chwili po drugiej stronie biurka usiadł mężczyzna, wziął łyk napoju, który miał w kubku i spojrzał na nich.
     -Tak więc co was sprowadza w to miejsce? - zapytał i podniósł brew do góry.
     -Chcemy zgłosić gwałt - odezwał się Justin widząc, że jego siostra nie ma zamiaru się odezwać. Bała się widział to.
     -Gwałt?
     -Tak. Na mojej siostrze - mężczyzna przeniósł wzrok na dziewczynę.
     -Dobrze. Więc jak się nazywasz i ile masz lat?
     -Nazywam się Veronic Bieber i mam piętnaście lat - odezwała się cicho i mocniej ścisnęła dłoń Justina. Chciałaby już mieć ten koszmar za sobą. Wyjść stąd i wymazać zdarzenie sprzed trzech miesięcy z pamięci. Tylko, że tak się nie da niestety. Przed nią jeszcze długa droga.
     -Opowiedz mi o tym. Wiem, że to nie będzie dla Ciebie łatwe, ale musisz wszystko opowiedzieć. Gdzie, kiedy i jak do tego doszło ok? - nie odpowiedziała tylko pokiwała głową na znak, że rozumie - Włączę teraz dyktafon aby całe zeznanie zostało nagrane i żebym nie ominął żadnego szczegółu gdy będę spisywał protokół- po raz kolejny pokiwała głową na znak zgody. Teraz zgodziłaby się na wszystko byleby tylko mieć to już za sobą.
     -To stało się pierwszego marca na urodzinach mojego brata - zaczęła niepewnie ale gdy poczuła delikatny uścisk Justina zaczęła mówić dalej - Rodzice pojechali na weekend zostawiając nas samych i aby Justin mógł wyprawić sobie urodziny. Impreza miała zacząć się jakoś około dwudziestej więc przez prawie cały dzień pomagałam Justinowi przystrajać dom i robić jedzenie. Jakoś około szesnastej przyszedł Harry przyjaciel mojego brata i... - przymknęła oczy a po policzku spłynęły łzy. Otarła je dłonią i zaczęła mówić dalej - To właśnie Harry mnie zgwałcił tylko, że kilka godzin później. O dziewiętnastej zaczęli się powoli schodzić goście więc i ja poszłam się już szykować. Justin również. Harry został na dole przyjmując gości i mówiąc, że solenizant pojawi się już niedługo. Gdy wybiła równo dwudziesta zeszłam na dół a chwilę po mnie zszedł Justin. Zaśpiewaliśmy mu sto lat zdmuchnął świeczki odpakował prezenty i impreza się zaczęła. Nie powiem, że nie było alkoholu bo był. W końcu to były dziewiętnaste urodziny mojego brata. Ja wypiłam lampkę szampana i dwa drinki. Nie przepadam za bardzo za alkoholem więc też dużo nie wypiłam. Około północy Harry zaczepił mnie gdy przechodziłam obok i powiedział, że nie czuje się najlepiej i czy zaprowadziłabym go do łazienki. Nie widziałam powodów abym miała mu nie pomóc skoro traktowałam go prawie jak brata więc złapałam go w pasie a on uwiesił się na mnie i tak ruszyliśmy po schodach do góry gdzie była łazienka. Na dole też była, ale dla wszystkich gości i raczej prędko byśmy się do niej nie dostali dlatego postanowiłam, że pójdziemy do tej na górze gdzie nikogo nie będzie bo było zabronione wchodzenie na górę. I miałam rację bo nikogo u góry nie było. Ruszyłam razem z Harrym wzdłuż korytarza by dojść na koniec gdzie znajdowała się łazienka, ale żeby do niej dojść musieliśmy przejść obok mojego pokoju. Gdy byliśmy już obok drzwi poczułam jak Harry mnie popycha i już po chwili zamykał drzwi od mojego pokoju a potem... - zatrzymała się na chwilę i zamknęła oczy pozwalając łzą swobodnie płynąc po policzkach. Poczuła jak Justin mocniej ściska jej dłoń i poczuła się trochu pewniej. Otworzyła oczy i spojrzała na brata by po chwili przenieść wzrok na mężczyznę siedzącego po drugiej stronie biurka - Powiedziałam mu, że tu nie ma łazienki i że chyba pomyliły mu się drzwi na co on się zaśmiał i podszedł do mnie łapiąc mnie za ramiona i rzucił na łóżko nie będą wcale delikatnym. Wtedy wystraszyłam się go - otarła łzy z policzków wewnętrzną stroną dłoni - Myślałam też, że może to jest jego jakiś żart, ale gdy podszedł bliżej i położył się na mnie zaczynając całować mnie po szyi wiedziałam, że żartem to nie jest. Wtedy zaczęłam krzyczeć, ale muzyka była tak głośna, że zapewne nikt mnie nie usłyszał lecz mimo wszystko próbowałam nadal krzyczeć i wtedy Harry mnie uderzył i to bardzo mocno w brzuch. Przestałam krzyczeć a z oczy zaczęły lecieć mi łzy. Próbowałam jeszcze się wyrwać, ale byłam za słaba. Harry widząc, że nie dam rady mu się wyrwać zaczął się śmiać i włożył swoje dłonie pod moją sukienkę... - zapłakała głośno i przytuliła się do Justina, który zaczął głaskać ją po plecach. Policjant patrzył się na to w milczeniu. Wiedział, że nie jest to łatwe dla dziewczyny dlatego nie naciskał i czekał aż dziewczyna choć trochu się uspokoi i zacznie mówić dalej. Długo to nie trwało bo już po kilku minutach Veronic oderwała się od Justina na powrót łapiąc go za dłoń i zaczęła mówić dalej - Płakałam i prosiłam go aby przestał, że przecież tego nie chce a on tylko się śmiał. Śmiał i na przemian całował po szyi. Gdy podwinął mi sukienkę i zaczął ściągać majtki zaczęłam wierzgać nogami mając jeszcze odrobinkę nadziei, że się opamięta, że przestanie. Nie przestał. Gdy rozpiął i ściągnął swoje spodnie wraz z bokserkami straciłam nadzieję na to, że ktoś mi pomoże. Harry wyciągnął z kieszeni spodni prezerwatywę nałożył ją na swojego penisa i...i zrobił to. Zgwałcił mnie - rozpłakała się już na dobre - Nie wiem może naprawdę zrobiłam coś co pokazało mu, że tego chcę? Może prosiłam się o to sama.
     -Hej mała hej - policjant wychylił się przez biurko i położył jej swoją dłoń na ramieniu a Veronic gdy to poczuła odskoczyła jak oparzona - Przepraszam. Nie chciałem. Ale posłuchaj mnie ok? Nie jesteś tu niczemu winna. Żadna dziewczyna nie prosi się o gwałt a jeśli facet gdzieś zauważył takie sygnały to oznacza tylko to, że źle je odebrał. To nie jest Twoja wina jasne? - Veronic pokiwała głową na znak, że rozumie - Dopilnuję, żeby ten gnojek zapłacił za to co Ci zrobił. Na dziś to już wszystko z Twojej strony a Ty... - tu zwrócił się do Justina - Ty zabierz ją do domu, na lody, do kina gdziekolwiek. Gdzieś gdzie choć na chwilę zapomni o tym co się stało - Justin również pokiwał głową po czym pomógł wstać siostrze z krzesła i opuścili biuro. Gdy tylko znaleźli się na korytarzu ich rodzice wstali i podeszli do nich przytulając ich oboje. Stali tak przez kilkanaście minut i przytulali się nawzajem. To wiele dla każdego z nich osobna znaczyło.
     -Może pojedziemy do Wesołego Miasteczka? - odezwał się Justin po kilkunastowej ciszy i przytulaniu. Miał zamiar dostosować się do rady policjanta i zabrać gdzieś Veronic. Gdzieś gdzie zapomni o wszystkim. A Wesołe Miasteczko jest dobrym miejscem na zapomnienie o tym co złe.
     -To jedźcie sami - odezwał się mężczyzna - Należy wam się - Justin jak i Veronic kiwnęli głowami na znak, że się zgadzają na takie coś po czym całą czwórką wyszli z komisariatu i wsiedli do auta ruszając w stronę domu. Musieli zabrać z domu pieniądze no i auto Justina. Co jak co, ale Justin nie lubił jeździć samochodem ojca. Zdecydowanie wolał swojego czarnego Rand Rovera niż stare wysłużone Audi staruszka. Justin wraz z Veronic zajęli tylne siedzenia po czym dziewczyna ułożyła głowę na jego kolanach i przymknęła oczy gdy Justin zaczął głaskać ją po włosach. Lubiła gdy to robił. Wtedy się uspokajała i odsuwała na bok to co złe.
     -Co byście chcieli na obiad?
     -Lazanie! - Justin wyrwał się do odpowiedzi bez chwili wahania. Veronic zaśmiała się pod nosem bo o tym samym pomyślała - Coś nie tak Veronic?
     -Nie nic tylko... - odwróciła głowę tak, że patrzyła wprost na twarz Justina. Ten zmarszczył brwi patrząc na nią.
     -Tylko co?
     -Pomyślałam o tym samym i z ust mi to wyjąłeś - Justin pochylił się nad nią i szepnął tak cicho, że tylko ona mogła to usłyszeć.
     -Z ust to ja mogę Ci coś innego wyjąć - Veronic słysząc jego słowa odwróciła szybko głowę tak, że włosy poleciały na jej twarz zakrywając rumieńce, które pojawiły się na jej policzkach. Nie cierpiała tego, że Justin potrafił jednym zdaniem doprowadzić ją do rumieńców i palpitacji serca. Justin zaś widząc jej reakcję zaśmiał się pod nosem kręcąc głową. Uwielbiał doprowadzać ją do zawstydzenia. To zaczynało być jego ulubionym zajęciem. Veronic czując jak jego brzuch drga pod wpływem śmiechu szturchnęła go w brzuch mrucząc pod nosem ‘Idiota’ na co Justin znów nachylił się nad nią i szepnął do jej ucha.
     -Ale Twój idiota - Veronic nie zdążyła zareagować ponieważ właśnie podjechali pod dom. Podniosła głowę z kolan Justina i szybko wyszła z auta. W tej chwili miała ochotę zrezygnować z tego wypadu do Wesołego Miasteczka, ale wiedziała, że Justin będzie wiedział dlaczego chciałaby zrezygnować. A ona wiedziała, że nie może wiecznie przed nim uciekać bo to i tak nic nie da. Zgarnęła z biurka portfel i wychodząc z pokoju przysięgła sobie samej, że dziś wieczorem wszystko sobie z Justinem wyjaśnią.

     Zaparkowali auto na płatnym parkingu przy Wesołym Miasteczku po czym wysiedli z auta i ruszyli w kierunku wejścia do miasteczka. Zatrzymali się przy kasie kupując dwa bilety na cały dzień i na wszystkie możliwe atrakcje jakie były.
     -To gdzie idziemy najpierw - Veronic zatrzymała się i rozejrzała w okół siebie by znaleźć coś co by było dobre na początek a gdy zobaczyła budkę z watą cukrową pociągnęła Justina za rękę w tamtą stronę - Jesteś pewna, że chcesz teraz watę a nie później?
     -Tak jestem pewna. Chodź - zatrzymali się i stanęli w kolejce, która nie była aż tak duża. Gdy nadeszła ich kolej kupili sobie na początek po małej wacie i ruszyli przed siebie zajadając się słodkościami. Szli obok siebie w ciszy. Nie potrzebowali rozmawiać było im dobrze tak jak teraz i nie chcieli tego niszczyć. Nagle Justin się zatrzymał a Veronic nie zauważając tego ruszyła dalej przed siebie. Dopiero po chwili zorientowała się, że nie ma go obok więc zatrzymała się i odwróciła. Zmrużyła oczy widząc uśmiechniętego Justina wpatrującego się w jakiś punkt. Chcą się dowiedzieć co go wprawiło w taki stan powiodła wzrokiem w kierunku, w którym patrzył Justin i zamarła - Chyba sobie kpisz Bieber! Nie pójdę tam! - krzyknęła i ruszyła przed siebie. Może pójść wszędzie na kolejki górskie, na auta, na automaty, ale za żadne skarby świata nie wejdzie do Domu Strachu. Jeszcze do dziś pamięta jak raz tam weszła z Justinem gdy byli dużo młodsi i zgubiła się a do tego zatrzasnęła się w jakimś pomieszczeniu, w którym spędziła kilka godzin zanim znalazła ją ochrona. Poczuła jak jest łapana za rękę i zatrzymywana. Odwróciła się i spojrzała na Justina - Nie wejdę tam Justin.
     -Hej tym razem Cię nie zgubię Veronic - dziewczyna odwróciła głowę w bok i przygryzła wargę - Cholera Veronic nie rób tego bo naprawdę się rzucę na Ciebie - na te słowa zarumieniła się po raz drugi tego dnia i spuściła głowę w dół. Czy wspominała już dziś, że nie cierpiała tego, że Justin potrafi zawstydzić ją jednym zdaniem? - Obiecuję, że tym razem nie będzie tak jak ostatnio.
     -Obiecujesz?
     -Obiecuję.
    Złapała go pod rękę i razem ruszyli w stronę Domu Strachów. Bała się, ale ufała Justinowi a skoro on obiecał, że tym razem jej nie zgubi to ona mu wierzyła. Im bliżej obiektu byli tym bardziej czuła jak serce jej wali a wszystko w żołądku się przewraca. Gdy stanęli już przy wejściu to spanikowała i chciała uciec, ale Justin nie nie pozwolił jej na to łapiąc ją za rękę i splatając ich palce razem. Gdy to poczuła minimalnie się rozluźniła, ale panika nie odeszła.
     -Boję się Justin.
     -Obiecałem, że Cię nie zgubię. I wiesz co jeszcze Ci obiecam? - podniosła głowę i spojrzała w jego oczy - Obiecuję Ci, że tym razem to wejście zapamiętasz pozytywnie - uśmiechnął się zadziornie i puścił jej oczko wprowadzając ją w głąb ciemnego tunelu.

C.D.N

Wiem, wiem zabijecie Mnie za to XD Ale ja jestem ta zła i nie dobra i lubię się drażnić z ludźmi XD Mam nadzieję, że poczekacie te 7 dni na ciąg dalszy hihihi XD

1 komentarz:

  1. Kiedy dodasz kolejny rodzial? Nie moge sie doczekac! To opowiadanie jest takie inne.... Ciekawe!

    *____*

    Czekam na ciag dalszy.

    X.O.X.O.

    PS. Your forever.

    OdpowiedzUsuń