13 czerwca 2013

- 3 - Bad Love

     Siedziała na ławce na sali gimnastycznej i patrzyła jak jej koleżanki z drużyny cheerleaderek trenują układ na zbliżające się zawody koszykówki, w której drużynie grał jej brat i był jej kapitanem zarazem. Znudzona oparła się plecami o ścianę i zamknęła oczy. Chciała już aby lekcja w-f’u już się skończyła i aby mogła wrócić do domu, zjeść ciepły obiad a potem położyć się do łóżka.
     Syknęła gdy poczuła kolejny skurcz brzucha. Ze wszystkich przypadłości na świecie najbardziej nienawidziła mieć okres. Nie dość, że musiała męczyć się z podpaskami to jeszcze miała silne bóle, na które nie pomagały żadne leki świata. Chciała zostać w domu i przespać cały dzień żeby nie czuć tego bólu, ale nie mogła. Miała dziś dwa sprawdziany, których zawalić nie mogła więc chcąc nie chcąc w szkole pojawić się musiała.
     Spojrzała na zegarek i jęknęła zrezygnowana gdy zauważyła, że do końca lekcji zostało jeszcze całe trzydzieści pięć minut. Brzuch bolał ją co raz bardziej i zaczynało jej się robić niedobrze już od tego bólu. Owszem mogła wrócić do domu wcześniej, ale nie uśmiechało jej się tłuc autobusem z takim bólem więc musiała zaczekać na Justina, który miał teraz trening i będzie on trwał do końca zajęć. Złapała się za brzuch obiema rękami i zgięła tak, że głowę miała ułożoną na kolanach. Dzisiejszy ból był wyjątkowo silny niż poprzednie.
     -Hej co się dzieje Shawty? - podniosła głowę i spojrzała na brata zbolałym wzrokiem.
     -Brzuch mnie boli i jest mi nie dobrze - zauważyła sportową torbę obok Justina, w której zawsze nosi swój strój na treningi i mecze - Już skończyliście?
     -Tak. Na dziś już koniec. Chodź wracamy do domu i położysz się zaraz i prześpisz trochę ok?
     -Mhm - nic więcej nie była wstanie wydusić z siebie. Justin pomógł jej wstać i obejmując ją w pasie prowadził do wyjścia z sali gimnastycznej. Miał zamiar wziąć prysznic w szkole by się odświeżyć, ale może to również zrobić w domu. Teraz najważniejsze to zawieść Veronic do domu, żeby odpoczęła. Wiedział, że ma TE dni bo zawsze boli ją wtedy brzuch, ale dziś wygląda okropnie - Justin będę zwracać - powiedziała gdy opuścili salę gimnastyczną i nim zdążył zareagować odwróciła się do niego tyłem i zwymiotowała na szkolnym korytarzu. Justin nie przejął się tym, że zrobiła to w takim miejscu lecz przejął się tym iż w tej chwili dziewczyna ledwo trzymała się na nogach a jej ciałem co jakiś czas wstrząsały torsje. Głaskał jej plecy czekając aż wszystko z siebie wyrzuci. Gdy już wszystko ustało to odwróciła się do brata, który bez żadnych słów wziął ją na ręce i zaczął iść w stronę wyjścia ze szkoły - Justin...
     -Wiem. Zaniosę Cię do auta i wrócę powiedzieć sprzątaczce - nie odpowiedziała nic tylko wtuliła się w brata wdychając jego perfumy pomieszane z potem co musiała przyznać komponowało się wręcz zabójczo.

     Kiedy tylko podjechali pod dom Justin wyjął delikatnie dziewczynę z auta i ruszył z nią na rękach w stronę domu. Wiedział, że mama jest w domu bo firanka w kuchni się ruszyła gdy otwierał tylne drzwi auta więc na szczęście nie musiał szukać kluczy w torbie bo rodzicielka je otworzyła a gdy zobaczyła bladą Veronic na jego rękach na jej twarzy pojawił się strach.
     -Co się stało? - od razu zapytała gdy tylko zamknęła drzwi za synem i ruszyła za nim.
     -Nic. Po prostu ma te wasze kobiece dni i boli ją brzuch. Zwracała w szkole. Zaniosę ją do pokoju.
     -Dobrze. Ja zrobię jej melisy, a Ty ją przebierz w coś wygodniejszego. Nie może zasnąć w tych ciuchach - po tych słowach kobieta odwróciła się i zniknęła w kuchni gdzie już po chwili wstawiła wodę na gaz a z szafki wyjęła ulubiony kubek córki i wrzuciła do niego torebkę melisy.
     Justin przyporządkował się do zaleceń matki i gdy tylko położył siostrę na łóżku wziął z krzesła jej codzienną piżamę, która składała się z krótkich dresowych spodenek i bokserki. Podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu i złapał za guzik od spodni po czym odpiął go a zaraz po nim rozpiął rozporek. Dziewczyna mimo, że już jedną noga była w krainie snów uniosła delikatnie biodra pomagając w ten sposób bratu zdjąć jej krótkie shorty i zastąpić je dresowymi spodenkami. Gdy Justin zdjął jej bluzkę jego serce dziwnie przyśpieszyło. Widział już nie raz półnagą siostrę, ale wtedy nie czuł tego co czuje teraz więc jest to w tej chwili dużo trudniejsze dla niego by nie dotknąć jej ciała, nie pocałować. Potrząsnął głową i chciał założyć jej bokserkę gdy usłyszał jej słabiutki głos.
     -Stanik. Zdejmij go bo będzie mi niewygodnie - Veronic nie kontaktowała za bardzo logicznie ponieważ już prawie spała i nie wiedziała, że tym jednym zdaniem całkowicie doprowadziła brata o palpitacje serca. Chłopak uniósł ją delikatnie jedną ręką przytrzymując aby nie poleciała a drugą odszukał zapięcia od górnej części bielizny i drżącymi spoconymi dłońmi odpiął je by po chwili zdjąć daną część, która okrywała jej piersi. Przełknął głośno ślinę i odsunął ciało siostry od swojego. Nie chciał patrzyć na jej młode jędrne piersi, ale jego wzrok sam tam powędrował. W końcu jest tylko nabuzowanym hormonami nastolatkiem, który swoją drogą czuje coś do własnej siostry, która teraz siedzi przed nim z odkrytymi piersiami. Przymknął oczy powstrzymując odruch dotknięcia ich i szybko założył jej bokserkę by nie kusić losu po czym delikatnie położył ją na łóżku kładąc się za jej plecami na swoim lewym boku.

09.06.2013r (piątek)
     Od czterech dni siedzę w domu i mam już tego dość. Jak się okazało moje wymioty i złe samopoczucie nie były efektem miesiączki a jakiegoś wirusa, który panował i dopadł również mnie. Nawet Amber nie mogła mnie odwiedzić. Swoją drogą ciesze się, że przyjaciółka przyjęła mnie z ‘otwartymi’ ramionami po mojej trzy miesięcznej nieobecności. Zaczynam znów normalnie funkcjonować po tym co zrobił mi Harry. A to wszystko dzięki Justinowi. To on ‘pobudził’ mnie do dalszego życia. Wiem, że to co do niego zaczynam czuć jest niemoralne, karalne i dla większości świata wręcz ohydne. Ale czy ktoś kiedyś nie powiedział mądrych słów ‘Serce to nie sługa’ ? No właśnie. I chyba w tym przypadku to powiedzenie sprawdza się idealnie. Wiem, że nie mogę nikomu o tym powiedzieć ponieważ to wtedy by się źle skończyło, ale...ale. Ehhhh chyba nie ma żadnego ‘ale’. To nie powinno się dziać. Chyba pora poważnie porozmawiać o tym z Justinem. Przestać, zakończyć to zanim na dobre się zaczęło. Nawet jeśli coś czujemy musimy to zabić w zalążku. Jesteśmy rodzeństwem. Nie możemy czuć do siebie nic więcej niż siostrzano-braterską miłość.

     Zamknęła zeszyt gdy usłyszała podejżadżąjący samochód. Po odgłosie silnika stwierdziła iż musi to być jej brat. Schowała zeszyt pod poduszkę, którą przyniosła ze swojego pokoju i układając się wygodnie na kanapie okryła się kocem. Po kilku sekundach usłyszała otwierane drzwi i kroki.
     -Wiesz, że gdyby zobaczyła Cię tu mama to nieźle byś usłyszała? - uniosła się powoli spoglądając na swojego brata.
     -Ale z tego co wiem nie jesteś mamą - zmierzyła brata od stóp do głów - No chyba, że o czymś mi nie mówisz BRACISZKU - słowo braciszku podkreśliła i zatrzymała swój wzrok na dolnej części jego ciała. Justin zwężył oczy patrząc na nią.
     -Chcesz sprawdzić co takiego tam ukrywam?
     -Wolę nie. Jestem młoda i nie chce umierać.
     -Ty! - krzyknął żartobliwie i już po chwili przeskoczył przez oparcie kanapy i zaczął łaskotać Veronic wiedząc iż ma ona straszne łaskotki. Dziewczyna zaczęła piszczeć i próbowała się wyrwać z objęć brata jak i jego natarczywych palców, które wbijały się w jej żebra powodując u niej tak bardzo znienawidzone łaskotki. Próbowała się podnieść, ale tylko zaplątały jej się nogi w koc i już po chwili czuła jak jej plecy boleśnie uderzyły o panele w salonie a na niej wylądował brat. Sytuacja momentalnie zrobiła się niekomfortowa gdy Justin zawisł kilka centymetrów nad twarzą Veronic. Czuła jego oddech na twarzy, który po chwili stał się płytki i szybki. Wiedziała do czego zmierzał brat zbliżając swoją twarz do jej, ale nie mogła na to pozwolić. Gdy był już kilka milimetrów przed jej ustami to odwróciła twarz w bok a po chwili poczuła usta brata na policzku. Przez chwilę przytykał wargi do policzka siostry, ale po chwili się oderwał.
     -Dlaczego Veronic? - chciała się odwrócił, ale wiedziała, że Justin może to wtedy wykorzystać więc została w takiej pozycji w jakiej była. Nie chciała mu za to odpowiadać. Nie wiedziała co. Wiedziała, że w tej chwili zaprzecza samej sobie bo jeszcze kilkanaście minut temu pisała, że muszą poważnie porozmawiać a teraz tchórzy i stara się znów jakoś uciec od tej sytuacji. Od rozmowy - Veronic dlaczego mi nie pozwoliłaś? - poczuła jak dłonią głaszcze ją po twarzy a ona zadrżała pod wpływem tego dotyku, ale nie ze strachu czy obrzydzenia lecz z przyjemności. I wtedy do niej dotarło, że chyba już jest za późno na rozmowę. Że jest już za późno na zabicie tego bo to już się narodziło i nie zniknie. Właśnie zrozumiała, że Kocha swojego brata. Kocha go, ale nie tak jak siostra Kocha brata lecz tak jak dziewczyna Kocha chłopaka i wiedziała też, że nie będzie miała siły z tym walczyć nawet jeśli wie iż jest to złe, niemoralne sprzeczna z prawem. Zakochała się w swoim bracie. Nie wiedząc kiedy zaczęła płakać.
     -Veronic? - podniósł się trochu na rękach by móc spojrzeć na twarz siostry, ale ta miała wciąż odwróconą głowę i twarz miała przykrytą włosami - Ty płaczesz? Ej Shawty co się dziej? Dlaczego płaczesz?
     -Bo to jest złe Justin! My tak nie możemy rozumiesz...nie możemy. Jesteśmy rodzeństwem Justin RODZEŃSTWEM!
     -Wiem o tym! Wiem. Ale świadomość o tym nie zmieni tego, że Cię...
     -Nie mów tego - zakryła bratu usta dłonią - Nie mów bo wtedy nie będzie już odwrotu Justin. Musimy to zwalczyć. Nie możemy być razem nawet jeśli oboje tego chcemy - Justin zabrał dłoń siostry ze swoich ust trzymając ją w uścisku.
  -Oboje? Więc chcesz mi powiedzieć, że Ty też... - Veronic przymknęła oczy a kolejna porcja łez wyleciała z jej oczu. Justin automatycznie przyłożył drugą dłoń do twarzy Veronic i zaczął wycierać łzy. Nie cierpiał patrzeć na to jak jego mała siostrzyczka...jak jego Veronic płacze. Od tej chwili ona już nie jest jego siostrą. Jest dla niego dziewczyną, którą pokochał i, o którą ma zamiar walczyć. Nie odpuści. Kocha Veronic i ma zamiar zawalczyć nawet jeśli wie iż jest to złe i karalne. Może iść siedzieć za to, ale najpierw chce wiedzieć, że warto za to się zamknąć i chce mieć na przyszłość cudowne wspomnienia by móc co wspominać gdy już trafiłby do więzienia. ‘Boże Bieber o czym ty myślisz!’. Wstał z siostry po czym pomógł wstać jej gdy usłyszał wjeżdżający na podjazd samochód. Veronic korzystając z okazji chwyciła poduszkę i koc i pobiegła do swojego pokoju zamykając się w nim.
     Z łóżka zabrała swoją piżamę i udała się w stronę łazienki. Potrzebowała gorącego prysznicu aby się rozluźnić i choć na chwilę wyrzucić z siebie wszystkie myśli, lęki. Rozebrała się i weszła do kabiny zasuwając drzwiczki i odkręcając kurek z ciepłą wodą a już po chwili jej napięte mięśnie zaczęły się rozluźniać. Tego właśnie potrzebowała.
     Wyszła z łazienki i od razu skierowała się w stronę łóżka by już po chwili wsunąć się pod kołdrę i opatulić nią. Włożyła rękę pod poduszkę chcą wyjąc z pod niej zielony zeszyt gdy nagle zamarła.
     Nie było go tam.
     Poczuła jak robi jej się zimno i słabo. Myślami szybko wróciła do momentu gdzie ostatni raz go miała i z przerażeniem stwierdziła, że miała go ostatni raz w ręku na dole. Zeszyt został...został w salonie.

C.D.N

Tak więc moje kochane jak widzicie C.D.N - czyli potocznie zwane ciąg dalszy nastąpi. Hi hi hi jestem okropna wiem no, ale cóż taka ma natura XD Rozdział podzieliłam na dwie części XD Kolejna za tydzień XD Mam nadzieję, że jakoś ten czas przetrzymacie XD Pozdrawiam i Cmokam Black Rose ;*

1 komentarz:

  1. Te rozdziały są genialne , zakochałam się w tym opowiadaniu ddwjsnfwjksbh możesz mnie informować ? @ahhmygrande <3

    OdpowiedzUsuń