22 lipca 2014

- 13 - Bad Love


Wróciłam!! Mówiłam, że wrócę :D Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda :) Jeśli nie to trudno. Moja strata prawda? No, ale mam nadzieję, że jeszcze chociaż parę dobrych duszyczek tu jest :) Chyba naprawdę potrzebowałam tej przerwy w pisaniu. Może teraz będzie lepiej i rozdziały będą pojawiały się cześciej :) Bez zbędnej już gadaniny! Zapraszam na Rozdział 13!!

~*~

           Poczuła zapach unoszących się pomidorów w powietrzu i ruszyła za jego wonią. Oczywiście zatrzymała się w kuchni, gdzie jej babcia gotowała obiad. Jej ulubione danie, które jest mało znane tutaj w Kanadzie a już w szczególności w Los Angeles.
           Zupa pomidorowa z ryżem.
           Tak. Veronic uwielbiała tą zupę. Kiedyś gdy byli na wycieczce w Polsce, gdy miała dwanaście lat, spróbowali tego dania i od tamtej chwili była zakochana w tej zupie. Ale mama rzadko kiedy gotowała im te danie. W sumie to w ogóle. Tata ma uczulenie na pomidory więc, nie mogli sobie pozwalać na coś takiego, ale zdarzało się, że mama specjalnie dla niej i Justina gotowała właśnie tą zupę.
           -Mmmmmmmm pomidorówka - powiedziała i usiadła przy stole podpierając brodę dłońmi. Jeszcze jak mieszkali w Kanadzie z dziadkami to zawsze tak siadała w kuchni i obserwowała jak jej babcia gotuje. Tęskniła za tymi czasami i to ogromnie, ale nie mogła nic na to poradzić. Tata dostał bardzo korzystną ofertę pracy właśnie w Los Angeles i od tamtej pory mieszkają właśnie tam. Tęskniła za Kanadą, to oczywiste. To jej ojczysty kraj i zawsze sercem będzie w tym miejscu.
           -Veronic! - podskoczyła na krześle i spojrzała na stojącą obok babcię - Gdzieś Ty odleciała - powiedziała przez śmiech - Jak możesz to weź talerze i idź rozłóż, a potem zawołaj dziadka i Justina. Są w garażu.
           -Dobrze - wstała i podeszła do szafki, z której wyciągnęła cztery talerze i poustawiała je na stole, potem z szuflady wyjęła łyżki i ułożyła obok talerzy - To idę po naszych mężczyzn - powiedziała i zniknęła w salonie odprowadzana śmiechem babci. Ona również się uśmiechała. Miała powód do tego. Była w miejscu, które kochała i do tego miała przy sobie osoby, które są dla niej ważne. Co prawda brakowało do tego rodziców, ale ich ma na co dzień, a dziadków niestety nie.
           Otworzyła drzwi, które znajdowały się w przedpokoju i zaczęła schodzić schodami w dół, gdzie znajdował się garaż. Już w połowie usłyszała głosy. Pokiwała głową i ostatnie schody pokonała zbiegając. Zatrzymała się nagle i wciągnęła powietrze, gdy zauważyła Justina pochylającego się nad furgonetką dziadka. Nie miał na sobie koszulki, a pot spływał po jego umięśnionych plecach. Jego ręce były brudne od smarów i plecy na wysokości żeber też, lecz mniej niż ręce. Spodnie jak zawsze zatrzymywały się w połowie jego pośladków, pokazując światu jego bieliznę.
           Poczuła dziwne mrowienie w żołądku jak i gorąco na policzkach. Przed oczami stanęło jej wszystko co wydarzyło się wczorajszego wieczoru i poczuła ogromną chęć na powtórkę tego, a może i nawet miała ochotę na znacznie więcej.
           -Coś się stało Vi? - zamrugała powiekami i spojrzała na dziadka. Czuła również na sobie wzrok Justina i miała dziwne, wrażenie, że dobrze wiedział o czym myślała, co sprawiło, że jej policzki zaróżowiły się jeszcze bardziej.
           -Babcia woła na obiad - powiedziała i odwracając się zaczęła szybko wbiegać po schodach. Nie mogła sobie pozwalać na takie coś przy osobach trzecich! Owszem, może i tylko myślała o tym co się stało wczoraj, ale jeśli będzie tak często robić, to ktoś w końcu zacznie zadawać niewygodne dla niej pytania.


           -To co? - Justin rozejrzał się po kuchni i zatrzymał wzrok na Veronic - Idziemy się gdzieś przejść, czy mamy zamiar kisić się w domu?
           -Oczywiście, że idziemy! - krzyknęła - Tylko pójdę się przebrać - wstała od stołu i skierowała się w stronę pokoju, który zajmuje. Wyciągnęła jeansowe spodenki, do tego białą bokserkę i szybko się w to przebrała nie wychodząc nawet do łazienki. Tak było szybciej i wygodniej. Złapała tylko za leżący telefon na biurku i chowając go do kieszeni wyszła z pokoju.
           -Gotowa?
           -Jak najbardziej! - Justin stanął przed nią i wystawił swoje ramie jak gentelmen na co Veronic się zaśmiała, ale złapała go pod ramię i tak wyszli z domu dziadków.
           -Tylko wróćcie na kolację! - Justin machnął do kobiety na znak, że zrozumiał i zniknęli z Veronic za pierwszym zakrętem głośno się śmiejąc. Nie wiedzieli gdzie dokładnie się udadzą. Po prostu szli przed siebie, spostrzegając zmiany jakie nastąpiły w Stratford, a zmieniło się wiele rzeczy. Wiele budynków zostało odremontowanych, a jeszcze inne zostały całkowicie zburzone by na ich miejsce można było postawić coś nowego i bardziej przydatnego.
           -To gdzie idziemy? - spojrzała na Justina - Może jakieś lody, albo coś?
           -Lody mówisz? - poruszał znacząco brwiami na co dziewczyna zarumieniła się.
           -Jesteś zboczony - dała mu kuksańca w żebra, chowając twarz za włosami.
           -Nie twierdzę, że nie - mruknął do jej ucha - A wieczorem...
           -Justin? Veronic? O mój Boże to naprawdę WY! - usłyszeli czyjś pisk a po chwili oboje utonęli w mocnym uścisku - Co wy tu robicie?! - odsunęli się i spojrzeli na dziewczynę, w której rozpoznali swoją dawną przyjaciółką jak i w sumie byłą dziewczynę Justina, Caitlin.
           -Wakacje - odpowiedzieli razem na co cała trójka się zaśmiała.
           -Woha! Chłopaki mi nie uwierzą! - pisnęła - Zresztą idę teraz do skateparku. Idziecie? - Justin spojrzał na Veronic, która kiwnęła głową na znak, że się zgadza i całą trójką ruszyli w tak dobrze znane i zapamiętane dwójce rodzeństwa miejsce. Oczywiście, że mieli w planach tam zajrzeć, ale nie sądzili, że to nastąpi tak szybko. Veronic była trochę zawiedziona tym, że już nie spędzi z Justinem czasu sam na sam, ale była też szczęśliwa, że spotkała swoją przyjaciółkę, którą miała tutaj zanim wyjechali do Los Angeles. Dopiero w takich chwilach do człowieka dociera jak bardzo tęsknił. Veronic właśnie zdała sobie sprawę jak cholernie brakowała jej Stratford jak i starych przyjaciół. Owszem miała Amy w LA, ale za tymi starymi też tęskniła. Z każdym z osobna ma jakieś wspomnienia i to bardzo miłe wspomnienia.
           -Jesteś zła? - usłyszała szept Justina przy uchu i spojrzała na niego - Zamilkłaś tak nagle.
           -Nie jestem - odpowiedziała mu uśmiechając się - Po prostu wspominam i dotarło do mnie jak cholernie tęskniłam za tym miejscem.
           -Wiem co masz na myśli - powiedział całując ją w głowę - Obiecuję Ci, że jutro spędzimy cały dzień sami ok?
           -Nie musisz mi niczego obiecywać Justin - uśmiech nie schodził jej z twarzy - Po prostu spędźmy jak najlepsze wakacje.
           -Masz to jak w banku - szepnął i musnął jej dłoń swoją - Caitlin! Powiedz co u Ciebie? - i tak dziewczyna zachęcona do rozmowy zaczęła wszystko opowiadać. O tym, że rodzice jej i Christiana się rozwiedli i ojciec chciał ich zabrać do Nowego Jorku, ale nie zgodzili się i zostali z matką, o tym jak Ryan miał rok wstecz wypadek, z którego cudem uszedł z życiem, ale jego dziadkowie już nie. O tym jak Melanie zaczęła się panoszyć po tym jak wyjechali. Wszystko. Opowiedziała wszystko co tylko mogła i była w stanie powiedzieć. Zanim doszli do skateparku Caitlin zdążyła im już chyba opowiedzieć wszystko co się wydarzyło, odkąd wyjechali stąd. Niektóre rzeczy były wesołe, inne smutne a jeszcze inne mało warte uwagi.
           -Chłopaki! - wrzasnęła - Zobaczcie, kogo spotkałam po drodze - wskazała na Justina i Veronic, na co dwójka chłopaków doskoczyła do nich w tempie ekspresowym skacząc naokoło nich i zadając różne pytania. Jak, kiedy, po co i dlaczego. Tak spędzili dobre cztery godziny. Na rozmawianiu, na wspominaniu wszystkiego. Nim się obejrzeli, było już po godzinie dziewiętnastej i zaczęli się rozchodzić do swoich domów. Ale tylko po to aby za godzinę spotkać się na plaży i zrobić ognisko, na które przyjdzie jeszcze więcej znajomych, z którymi powspominają stare dobre czasy.


           Stała przed lustrem i poprawiała swoje uczesanie, gdy nagle drzwi łazienki otworzyły się i zamknęły. Spojrzała w lustro na odbicie Justina, który stał i wpatrywał się w nią z uśmiechem.
           -I czego tak zęby suszysz? - zapytała podnoszą brew do góry - Serio Justin? będziesz teraz tak stał gapił się i szczerzył?
           -Dziadkowie wyszli do Stevens’ów - powiedział - A my mamy jeszcze dobre pół godziny do wyjścia.
           -I co w związku z tym panie Bieber? - odwróciła się do niego z uśmiechem - Jakieś konkretne plany?
           -Nawet bardzo konkretne - w ciągu sekundy znalazł się przy niej i przyparł jej drobne ciało do umywali wpijając się w jej usta z zachłannością. Zjechał dłońmi na jej uda i podrzucił ją do góry sadzając ją na umywalkę nadal całując. Stanął między jej nogami przybliżając się tym samym do niej jeszcze bliżej. Veronic jęknęła gdy poczuła jak krocze Justina ociera się o jej. Poczuła też, że jest w połowie podniecony, co ją nakręcało jeszcze bardziej. Wypchnęła swoje biodra do przodu w taki sposób, aby jej miejsce intymne otarło się o krocze Justina.
           -Ssssss - syknęła gdy Justin przygryzł jej wargę - Gryziesz.
           -Czasami - tym razem to on poruszył biodrami ocierając się o jej kobiecość, na co Veronic odrzuciła głowę w tył uderzając w lustro. Na szczęście nie zbiło się, bo nie wiedzieliby jak wytłumaczyć dziadkom zbite lustro - Zmiana miejsc - znów chwycił ją pod uda i uniósł w górą przechodząc z nią w drugą stronę i sadzając ją na pralce. Teraz już nie hamował swoich ruchów i ocierał się o nią w coraz to szybszym tempie.
           -Kurwa mać, Justin! - warknęła i przygryzła jego skórę na szyi, za co w zamian dostała gardłowy jęk chłopaka - Ja...ja chyba zaraz... o Kurwa! - krzyknęła gdy poczuła jak osiąga szczyt a Justin zaraz po niej.
           -Chyba musimy się przebrać.
           -Chyba tak - odepchnęła go od siebie i zeskoczyła z pralki, chwytając się ramienia Justina, gdy poczuła jak jej nogi drżą - Co Ty ze mną robisz Bieber.
           -To samo co Ty ze mną, Bieber - zaśmiali się i razem opuścili łazienkę, która była przed chwilą świadkiem ich uniesień. Veronic szybko weszła do pokoju i ściągając swoje spodnie, ściągnęła też bieliznę i podeszła do komody wyciągając z niej świeżą bieliznę. Ubrała się i wyszła z pokoju w momencie, w którym zadzwonił dzwonek.
           -Pośpiesz się - puknęła w drzwi pokoju Justina i zbiegła po schodach w dół podchodząc do drzwi i otwierając je z uśmiechem. Przywitała się z przyjaciółmi i już po chwili mogli ruszyć na plażę w komplecie.

4 komentarze: